Chwała tym, którzy chwalić się potrafią.

Ze zdumieniem obserwuję poczynania ludzi, którzy swoje publiczne wystąpienia zaczynają od autokrytyki. Już sama postawa takich osób mówi o ich braku wiary w siebie. Tymczasem każde wystąpienie powinno być od początku do końca pochwałą własnych zalet i atutów. Nie można skutecznie walczyć o wiarygodność, jeśli nie ufa się samemu sobie.

Niemal każde publicznie wypowiadane słowa okupione są tremą. Właśnie tym tłumaczę błąd autodeprecjacji mówców, którzy stając przed audytorium wyliczają własne niedoskonałości. Najczęściej słyszę, że ich wystąpienie „a pewno nie będzie tak ciekawe jak poprzednie”. Albo „pragnę zapewnić, że nie zajmę Państwu wiele czasu…” lub „to co powiem, pewnie nie wszystkich zainteresuje”. Fanem autokrytycyzmu okazał się jednak pewien menadżer, który każdą swą prezentację zaczynał od słów: „Nie chcę nikogo zanudzać, ale nie jestem mistrzem wystąpień publicznych.”

Na czym polega błąd? Krytykując samych siebie, zapowiadając własne porażki, podcinamy gałąź, na której siedzimy. Uwaga słuchaczy ogniskuje się wówczas na spodziewanym blamażu prezentera. Zamiast motywować się do działania, szukać w sobie tej lepszej strony, koncentruje się on na wadach, potknięciach i klęskach. Czy potrafimy sobie wyobrazić sportowca, który szykując się do biegu na 100 metrów, w duchu mówi sobie „i tak nie wygram, bo jestem kiepski i nie biegam tak szybko jak moi rywale”? Myślę, że nogi takiego sprintera natychmiast stałyby się ciężkie jak ołów a chęć do walki opadłaby do zera.

Sport i wystąpienia publiczne można zresztą porównać. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z wysiłkiem. I tu i tu o sukcesie decyduje nie tylko kondycja fizyczna, ale też mentalność. I wreszcie coś bardzo optymistycznego – dobrego sportowca i mówcę można wytrenować. Jak? Zacznijmy właśnie od głowy. Twoje wystąpienie to szansa na sukces i tylko od Ciebie zależy czy chcesz z niej skorzystać. Twoim słuchaczom należy się szacunek, więc daj z siebie wszystko, by byli zadowoleni. Pozytywne nastawienie generuje właściwą postawę przy wystąpieniu. Działa tu sprzężenie zwrotne, więc myśl o swoich sukcesach, atutach i celu, który sobie wyznaczyłeś. Pamiętaj, że najbardziej krytyczni wobec nas jesteśmy my sami, a audytorium nie zauważy większości drobnych błędów i pomyłek. Na koniec przypomnij sobie o mojej zasadzie – GDG, PDP, TDT. Oznacza to przyjęcie właściwej postawy, czyli głowa do góry, pierś do przodu, tyłek do tyłu.

Autodeprecjacja, nawet jeśli nie zostanie zwerbalizowana, przynosi same straty. Przypomina mi gaszenie ognia benzyną i bywa nieracjonalna. Czym innym jest autoironiczne potraktowanie własnego błędu, a czym innym jego zapowiedź i wyczekiwanie. Nie ma mówców doskonałych, ale ci, którzy do ideału się zbliżyli potrafią wybaczyć sobie potknięcie i nie myślą o porażce zanim ich wystąpienie się rozpocznie. Pracując przez lata z kamerą i mikrofonem nauczyłem się nie wymagać od siebie nadmiernego perfekcjonizmu. To samo zalecam uczestnikom moich szkoleń. Jeśli będą wobec siebie zbyt wymagający, dostrzegą każdy, nawet najdrobniejszy błąd i zaczną się w myślach krytykować. Po chwili zniszczy ich własny umysł, który wmówi im, że do niczego się nie nadają. Stąd już tylko krok do publicznej autoegzekucji.

Stając przed audytorium przypomnijmy sobie o własnych sukcesach zawodowych i osobistych. Kto i za co najczęściej nas chwalił? Jak wykorzystać własne atuty? Warto też wiedzieć, że są sytuacje, w których wypada się chwalić. Jeśli sami tego nie zrobimy, to nikt się nie dowie co osiągnęliśmy. Sztuka wystąpień publicznych to umiejętność eksponowania swych zalet, właściwego połączenia formy i treści oraz wiary w to, że w trakcie wystąpienia najważniejszy jest człowiek.

Ekspert BERNDSON
W dziedzinie Kreowania Wizerunku

Nadwrażliwość - jak sobie z nią poradzić?

Mają niezwykły dar emocjonalności, empatii. Jak kierować wrażliwością i radzić sobie z nadwrażliwością?

Według starej indyjskiej przypowieści dotyczącej powstania Ziemi Bóg najpierw stworzył muszlę i położył ją na dnie morza. Muszla prowadziła tam niezbyt interesujące życie. Dzień w dzień nic innego nie robiła, tylko otwierała i zamykała skorupę. Następnie Bóg stworzył orła. Jemu dał wolność latania i osiągania najwyższych szczytów. Nie istniały dla niego żadne granice, których nie mógłby przekroczyć. Orzeł jednak płacił za wolność cenę: codziennie musiał walczyć o swoją zdobycz. Nic nie przychodziło mu łatwo. Jednak tę cenę wobec daru wolności płacił z przyjemnością. Wniosek z bajki jest prosty: można wieść spokojne życie muszli, ale można być orłem, który traci wiele energii na myśli i emocje, który się martwi o przyszłość, który jest wrażliwy, a jednocześnie zdobywa przestworza.

Nadwrażliwość w sensie zamartwiania się – bardzo niewskazana

Jeśli wrażliwość opiszemy jako skłonność do przeżywania każdej sytuacji, natrętne analizowanie tego, co było i będzie jest to niewątpliwie ten typ zachowań, który nie przysporzy nam ani pozytywnego odbioru przez pracodawców, ani pozytywnego funkcjonowania w życiu w ogóle. I jest to taki typ nawyku, nad którym warto systematycznie pracować. Nadmierne martwienie się trapi naprawdę wielu ludzi, zatruwa im życie. Tymczasem tego, co było, nie zmienimy, tego, co będzie, nie przewidzimy w szczegółach. Najważniejsze, aby nauczyć się cieszyć chwilą obecną, realizować cele, marzenia.

Wrażliwość w sensie inteligencji emocjonalnej – bardzo wskazana

Okazuje się, że nie tyle iloraz inteligencji i zdobyte „fakultety” decydują o naszym zawodowym sukcesie i szczęściu w życiu w ogóle. Nie tyle jest istotne, jak duża wiedzę posiadasz, ale jak ją potrafisz wykorzystać. Dla pracodawców inteligencja emocjonalna ma ogromne znaczenie. Nie nazywają jej często wprost, ale niemal każdy pracodawca poszukuje określonego typu pracownika (pracownik „skarb”). Taki pracownik potrafi myśleć w kategoriach rozwiązań, a nie problemów. czyli nie rozpacza nad sytuacją, ale koncentruje się na określeniu, co w danej sytuacji można zrobić. Z porażek wyciąga wnioski i wnioski te stosuje w przyszłości. Jest nastawiony optymistycznie i zadaniowo.

Radzenie sobie ze stresem – cenne dla każdego pracodawcy

W zasadzie w każdym zawodzie wypracowanie umiejętności radzenia sobie ze stresem wspomaga rozwój kariery. W zawodach szczególnie powiązanych z ta umiejętnością (np. obsługa klienta) jest dla pracodawcy w zasadzie kluczową kompetencją pracownika. Kiedy umiesz poradzić sobie ze stresem – trudny klient nie jest dla ciebie zmorą, napięte terminy nie dezorganizują pracy, wielość zadań nie obniża koncentracji. Paradoksalnie lepiej ze stresem radzą sobie osoby wrażliwe – ponieważ one nie zaprzeczają temu, ze stres ich dopada. A uświadomienie sobie działania stresu to pierwszy warunek poszukiwania technik poradzenia sobie z nim.

Pracodawcy poszukują proaktywnych

Osoba proaktywna to człowiek przedsiębiorczy, poszukujący rozwiązań a nie problemów, optymistycznie nastawiony. Gdyby wskazać jedna cechę najbardziej pożądaną przez pracodawców i menedżerów we wszystkich branżach i na wszystkich stanowiskach – byłaby to proaktywność. I odwrotnie szefowie skarżą się na pracowników, których słownictwo (i działanie) jest zdominowane przez „nie wiem”, „nie umiem”, „nie da się”, którzy boją się zmian, czekają aż ktoś przyjdzie i pokaże im palcem, co mają robić, których paraliżują problemy i którzy nadmiernie przeżywają porażki.

„Dieta cud”

Kontroli swojej wrażliwości można, a nawet trzeba się nauczyć, choć nie ma jednej metody. Sprawa jest bardzo indywidualna. Nasze emocje powstają w sposób automatyczny, ale nie jesteśmy wobec nich „bezradni”. Zacznij od wyciszenia – najlepiej w tym, co lubisz robić, w towarzystwie ludzi, z którymi lubisz przebywać, realizując swoją pasję, hobby. Kolejny etap to nauka dystansu – do siebie, do tego co cię spotyka w życiu. Trudnym. a zarazem ważnym. jest znalezienie oparcia w sobie samym – cokolwiek się dzieje. potrafisz samemu siebie pocieszyć, dać sobie siłę. To raczej skomplikowany proces dojrzewania niż jakaś technika. Na to trzeba czasu – lat. Niemniej to. co można zrobić w każdej chwili i natychmiast. to praca nad własną otwartością: lektura, wykłady, treningi. Ukazują się doskonale książki do samodoskonalenia (w zakresie komunikacji, inteligencji emocjonalnej, asertywności, panowania nad emocjami, itp.), które oferują sprawdzone i naprawdę skuteczne techniki pracy nad sobą. Trzeba jednak pamiętać że wszystkie są przygotowane z myślą o pracy systematycznej i długoterminowej. Przypomina to trochę „sprawę bieżni”. Otóż, najbardziej cierpiący z powodu otyłości kraj kupuje jednocześnie najwięcej sprzętu fitness (w tym bieżni). Ktoś nawet wyliczył, że gdyby Amerykanie korzystali z samych tylko bieżni, które kupują, to byliby najbardziej smukłym i wysportowanym narodem świata. Sęk w słowie: „korzystać” i drugim: „systematycznie”.

Przy dużej nadwrażliwości – takiej, która jest przeszkodą, komplikuje życie, warto pomyśleć o terapii. W wielu przypadkach ma ona formę coachingu, mentoringu – i być może jest lepszą inwestycją w autoprezentację niż aparat ortodontyczny.

 
Autor: Katarzyna Jędruszczak Ekspert BERNDSON