Motywuje nas rozwój

Dbałość o rozwój pracownika jest wyrazem najwyższego docenienia. Motywuje tych, którzy każdego dnia wychodzą poza strefę komfortu i walczą z przeciwnościami by osiągać więcej. Dla firmy, siebie - a przede wszystkim dla czegoś ponad to.

Motywuje tych ambitnych, których nie zadowala "miła atmosfera" lub praca w "młodym i dynamicznym" zespole. Tych, którzy pragną robić coś, co ma znaczenie.

Nie tylko dla wysokości ich wynagrodzenia.

Dan Pink w piękny sposób pokazuje, że jest ono wyłącznie czynnikiem higieny. Nie ma wartości motywującej. Wręcz przeciwnie, motywowanie finansowe jest realnym demotywatorem.

Millenialsi naturalnie wykorzystują nie tyle niską podaż pracowników,
co przede wszystkim wychowanie w dostatku i nieznajomość uczucia niedoboru - ucząc tego jednocześnie pozostałe pokolenia. Batna w postaci "pójdę sobie gdzieś indziej" to dziś alternatywa praktycznie wszystkich generacji pracowników.

W ten oto sposób narodził się Rynek Pracownika.

Zmienił się na dobre … w obu znaczeniach.

Kiedyś, by zmotywować pracownika nie trzeba było się wysilać. Wystarczyło "sypnąć hajsem". Dziś HR'y muszą naprawdę ciężko zapracować na swój chleb.

Dać ludziom nie "hajs", nie kafeterię benefitów, czy inne kolorowe szkiełka, ale coś prawdziwego.

Poczucie, że robią coś, uczestniczą w czymś większym niż "napychanie kiesy" prezesom, akcjonariuszom, a przy okazji sobie.

Millenialsi nie potrzebują aż tak pieniędzy jak poprzednie pokolenia, bo nie wierzą w "dobra" materialne, w gromadzenie dóbr - wierzą w "usługi".

  • Nie "mieć samochód" - ale mieć "usługę transportu", apkę Ubera
  • by samochód podjechał kiedy i gdzie chcemy.
  • Nie widzą też potrzeby gromadzenia środków na emeryturę - bo wiedzą, że będą mieli je zagwarantowane - bo wtedy o polityce socjalnej państwa będą decydować ich koledzy, którzy myślą jak oni.

To ogromna zmiana mentalna, choć na gruncie motywacji nie zmieniło się nic!

Od zawsze najzdolniejsi nie pracowali dla pieniędzy. Były jedynie ważnym efektem ubocznym ... i najtańszym symbolem docenienia. Pracowali dla własnej satysfakcji. By móc się rozwijać i udowadniać sobie samemu swoją wartość.

A dziś po prostu ten koncept przestał być elitarny, a stał się powszechny.

Założę się, że dla każdego ambitnego pracownika najważniejszą wartością jest możliwość rozwoju (mając zabezpieczone kwestie finansowe na satysfakcjonującym poziomie).

Nie ma bowiem nic wartościowszego na świecie niż rozwijanie się, dążenie do wielkości i przemienianie swego życia w coś większego od siebie samego.

źródło:
https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:6555383973193764864

Programy rozwojowe oparte o Model Pracy na Sytuacjach

Wyobraź sobie, że zaproszono Cię na dwa spotkania autorskie ze znanymi pisarzami. Każdy z nich chciał przekonać Cię do odbycia podróży na kartach jego książki. Pierwszy w żołnierskich słowach streścił Ci, o czym jest jego dzieło, wyświetlając przy tym dumnie bogaty spis treści. Drugi zrobił coś zgoła innego… Podszedł do Ciebie i powiedział: “Chodź. Przejdziemy się do miejsc, 
w których toczy się akcja mojej powieści. Zobaczysz je na własne oczy 
i poczujesz ich klimat.”

Dzisiejsze programy rozwojowe, do udziału w których jesteśmy zapraszani, bardzo często przypominają spisy treści mądrych książek, czy wręcz prac doktorskich. Pełno w nich mądrych słów, najlepiej po angielsku, i jeszcze więcej skomplikowanych nazw. Wszystko po to, aby przez myśl nam nie przeszło, że być może coś już znamy, albo co gorsza, że nie pachnie ambitną treścią.

Ich autorzy lub pomysłodawcy są jak ten pierwszy z pisarzy wspomnianych na początku opowieści. Pragną pokazać nam, jak wiele wiedzą, ile metod i narzędzi znają oraz jak bardzo pojemny jest obszar, którym chce się nas zainspirować. Jak w tej sytuacji zachowuje się odbiorca? Wgryza się w prezentowane mu spisy treści i podejmuje decyzję. Subiektywnie rozstrzyga, który zakres tematyczny bardziej do niego przemawia.
I robi to w większości nie wiedząc o czym mowa - ważne by brzmiało mądrze i godnie.

Takie podejście bardzo osłabia - zarówno proces decyzyjny, jak i sam proces rozwojowy.
To nie odbiorca (klient) ma dopasowywać się do merytoryki i wybierać jedną spośród dostępnych wersji. To treści, które poznaje, powinny wynikać z kontekstu zawodowego,  
w jakim się znajduje,  z sytuacji, których jest aktorem, problemów i wyzwań, z jakimi właśnie się mierzy. Jak tego dokonać? Należy postąpić, jak drugi  z pisarzy na wstępie - udać się we wspólną podróż, poznać miejsca, w których rozgrywa się akcja, poobserwować, pobyć 
w nich dłużej, poczuć klimat i w końcu wyciągnąć wnioski.

Moje doświadczenia w realizacji projektów rozwojowych pozwoliły mi dostrzec, że za każdą potrzebą rozwojową (nie mylić z tzw. “zachcianką szkoleniową”) stoją konkretne sytuacje
i zachowania osoby, które ona sama lub ktoś inny zaobserwował. Znaczące są te, w których napotyka trudności, ma kłopot z właściwą reakcją lub brakuje jej odpowiednich narzędzi, na których mogłaby się oprzeć.

Istotą projektowania efektywnego programu rozwojowego jest sprowadzenie tematu lub obszaru do poziomu sytuacji i zachowań, w których pracownikom potrzebne jest merytoryczne wsparcie.

Temu podejściu odpowiada Model Pracy na Sytuacjach. Opiera się on na 7 kluczowych założeniach  w procesach diagnozy potrzeb, projektowania i przebiegu szkolenia:

  1. Celem diagnozy potrzeb jest identyfikacja tych sytuacji z codzienności zawodowej pracownika, w których ujawnia się deficyt jego kompetencji.
  2. W porozumieniu z odbiorcami szkolenia, ich przełożonymi lub działem HR wybierane są sytuacje, na których oparte będzie szkolenie lub warsztat.
  3. Program szkolenia konstruuje się  z wybranych wcześniej sytuacji i do nich dobierane są metody, techniki, modele i narzędzia, które uczestnicy poznają na szkoleniu.
  4. Uczestnicy trenują zastosowanie otrzymanych algorytmów postępowania i narzędzi na uprzednio zdiagnozowanych sytuacjach  z własnej pracy.
  5. Do każdej omawianej sytuacji uczestnicy otrzymują co najmniej kilka strategii postępowania, połączonych z poznanymi modelami i narzędziami.
  6. Przy wsparciu trenera następuje proces modelowania poznanych strategii i scenariuszy postępowania, tj. ich pełne dopasowanie do specyfiki pracy uczestników oraz firmy, którą reprezentują.
  7. Ostatnim etapem szkolenia jest stworzenie tzw. “Skillsboard”, czyli mapy, na której wyjściowe sytuacje łączą się z wypracowanymi strategiami  i rozwiązaniami, tworząc przejrzyste schematy postępowania.

Pracując "na sytuacjach", a nie "w obszarze", pomaga się ludziom w sposób precyzyjny
i wprost odnoszący się do ich codziennych wyzwań. Osoba nie ma wówczas problemu
z natychmiastowym zastosowaniem i wdrożeniem poznanych narzędzi do swojej codziennej pracy. O motywacji już nie wspominając...

Programy rozwojowe powinny być oparte o realne sytuacje z pracy uczestników. To pod ich kątem należy dobierać narzędzia, techniki i metody, które poznają, trenują i dopasowują dla siebie uczestnicy. Również projekty wdrożeniowe i inne działania wspierające efektywność programu powinny być osadzone w sprecyzowanych wcześniej sytuacjach.

Solidna konstrukcja to podstawa - mawiają. Zgadzam się z nimi.
Jeśli fundamenty będą wadliwe to nawet śliczna wykończeniówka prędzej czy później odsłoni ich wady. Dlatego sprawą fundamentalną jest dla mnie opisywana tutaj zmiana kierunku myślenia w konstrukcji programów rozwojowych.

Przypomina mi się refleksja, którą spisałem kilka lat temu po jednej
z wycieczek rowerowych…

“Kiedy jedziesz rowerem na trasie, którą dobrze znasz i pokonujesz ją po raz kolejny, mało co może Cię zaskoczyć. Dziś zrobiłem rzecz z pozoru banalną - pojechałem znaną mi trasą, ale na odwrót - zaczynając w miejscu, gdzie zazwyczaj łapię oddech po ostrym finiszu.

I co? Nagle wszystko okazuje się inne... Widzę domy, których wcześniej nie dostrzegałem, choć musiałem koło nich przejeżdżać.
Lasy i wzgórza też jakby widziane po raz pierwszy. Miejsca, w których zazwyczaj trzeba było zmienić przerzutkę nagle dodają prędkości.
A przecież to ta sama droga... Tak! Tyle, że kierunek inny...

Czy nie podobnie jest w życiu? Kiedy idziemy cały czas tą samą drogą, trudno liczyć, że coś się zmieni. Kiedy patrzymy na daną rzecz lub problem wyłącznie z tej jednej, bezpiecznej (czytaj: znanej nam) perspektywy - raczej mało prawdopodobne, że zobaczymy coś więcej.

Warto czasami zmienić kierunek (nawet tylko myślenia), pójść pod prąd, pomyśleć inaczej. Nie tylko jadąc rowerem... Żyjąc.”

źródło:
https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:6560236161774825472

Trening uważności dla zapracowanych

Poprawa relacji, większe skupienie na priorytetach, wyzbycie się negatywnego nastawienia - oto konsekwencje stosowania treningu uważności (mindfulness). Według przeprowadzonych badań już 15 minut codziennej medytacji wystarczy by poczuć poprawę. Zatem pozbądź się  wymówki: “nie mam na to czasu” i poznaj sposoby w jaki możesz wykorzystać sztukę uważności w nawet najbardziej zapracowany dzień.

„Dotarliśmy tak daleko…”

Czy zdarzyło Ci się brnąć w projekt, inwestować w niego swoje finanse
i wysiłek, mimo, iż się zestarzał bądź stał się nieopłacalny?

Jeśli odpowiadasz twierdząco oznacza to, że uległeś “efektowi utopionych kosztów”, który silnie związany jest z regułą konsekwencji, odnoszącą się do tego, że posiadamy skłonność do angażowania się oraz konsekwencji.
W końcu każdy z nas chce być postrzegany jako osoba konsekwentna, tym bardziej, że osoby niekonsekwentne są uważane za niegodne zaufania, a nawet za kłamców. (Reguły wpływu społecznego Roberta Cialdiniego).

Obciążenie kosztowe odnosi się do tego, że ludziom trudno jest zrezygnować z celu,
w który już dokonali dużej inwestycji. Jak można wyleczyć się z tego efektu?
Odpowiedź brzmi: stosując mindfulness. (Badania zaprezentowane na łamach czasopisma  Psychological Science, Hafenbrack i in., 2013).

Jednak to nie wszystkie korzyści praktykowania uważności. Medytacja może także pomóc w walce z „negatywnym nastawieniem”: naturalną tendencją  do zbytniego skupiania się na negatywnych informacjach, które jest uwarunkowane genetycznie.

Czym w praktyce jest uważność?

Pamiętaj bycie świadomym nie polega na tym, że traktujesz wszystko co robisz niczym porcelanowe laleczki. Sednem uważności jest umiejętność zatrzymania przytłaczających, uporczywych myśli, które tylko blokują Twój entuzjazm i pozytywne nastawienie.

W jaki sposób możesz wprowadzić mindfulness w swoje życie?

1. Rozpocznij dzień od pauzy

Oddychaj świadomie. Skoncentruj się na procesie oddychania. Skup uwagę na czynnościach, które wykonujesz. Patrząc w lustro wykonaj trzy świadome oddechy. Następnie w trakcie mycia zębów zwolnij i zwróć uwagę na towarzyszące Ci doznania.

2. Delektuj się poranną kawą

Skup się tylko na czynności, w tym przypadku na piciu kawy. Poczuj ją, smakuj, niech sprawi Ci przyjemność. Robiąc sobie przerwy dajesz sobie czas na doświadczanie, lepsze odczuwanie smaku, a tym samym wzbogacasz swoje życie o miłe Twoim zmysłom doznania.

3. Wybierz się na spacer

Nie zapominaj o spacerze - nawet jeśli możesz go wykonać jedynie
w Twoim domu czy w biurze. Zwracaj przy tym uwagę na każdy krok, zobacz i poczuj każdy ruch, które wykonują poszczególne części Twojego ciała.

4. Ćwicz jedzenie z wdzięcznością

Podczas wieczornego posiłku poświęć chwilę, aby poczuć w sobie wdzięczność za to, że masz możliwość cieszenia się pysznym posiłkiem. Pomyśl o osobie, która go przygotowała i bądź jej wdzięczny. Potraktuj spożywanie posiłku jak “małą ucztę”, a nie jedynie konieczność.

5. Zwolnij przed snem

Przyjrzyj się swojemu oddechowi, poczuj co dzieje się z Twoim ciałem kiedy oddychasz. Wprowadź ten 3-5 minutowy rytuał przed snem, pozwoli Ci uspokoić myśli i przygotuje do odpoczynku.

Daniel Goleman powiedział kiedyś, że uważność jest mięśniem, nad którym powinniśmy pracować każdego dnia. Tylko wtedy będziemy w stanie otwarcie przyjmować rzeczy i emocje dziejące się w nas i wokół.

Więcej o wykorzystaniu pracy z ciałem i umysłem w sytuacjach stresogennych dowiesz się i doświadczysz podczas szkolenia: Zarządzanie stresem i emocjami.


Kij i marchewka - dlaczego zawodzą? Poradnik dla managerów

Dzisiejsze zadania wymagają czegoś więcej niż przysłowiowej marchewki, która jak się okazuje, niejednokrotnie bywa nadgniła.
Jak zatem motywować zespół - skutecznie i bez negatywnych konsekwencji związanych ze spożyciem nieświeżego warzywa?

Problem świecy w kontekście motywacji

Był rok 1945 kiedy psycholog Karl Duncker przeprowadził następujący eksperyment.

Wyobraź sobie, że właśnie bierzesz w nim udział.

Jesteś w pokoju. Dostajesz ode mnie świeczkę, kilka pinezek i kilka zapałek.
A teraz zadanie: Przymocuj świeczkę do ściany, ale tak aby wosk nie skapywał na stół.

Co zrobisz?

Rozwiązanie:  Kluczem jest pokonanie tak zwanej fiksacji funkcjonalnej. Patrzysz na pudełko i widzisz tylko pojemnik na pinezki, a przecież może też ono służyć jako podstawka pod świeczkę.

Na tym właśnie polega problem świecy. Casus ten wykorzystał Sam Glucksberg, wykładowca z Uniwersytetu Princeton.

Oto co zrobił. Podzielił uczestników na dwie grupy. Pierwszej powiedział: Zmierzę wam czas, żeby ustalić normy, średni czas potrzebny na rozwiązanie tego rodzaju problemu.
Drugiej natomiast zaproponował nagrody. Powiedział: Jeśli będziesz wśród najszybszych 25%, dostaniesz pięć dolarów. Jeśli będziesz najszybszy z wszystkich, dostaniesz 20 dolarów.

Jak myślisz, która grupa szybciej rozwiązała problem?

Wygląda na to, że to co bierzemy na “logikę” nie zawsze sprawdza się w rzeczywistości. Bowiem szybciej zadanie wykonała pierwsza grupa.

Jak to możliwe?

Otóż okazuje się, że przy zadaniach wymagających kreatywności i myślenia nagrody jedynie blokują zawężając naszą uwagę.

Ponadto skoro ktoś uznaje, że ich potrzebujemy, nasz mózg automatycznie zamienia ciekawe zajęcie, zabawę w harówkę lub pracę. To z kolei redukuje naszą wewnętrzną motywację, mogąc sprawić, że spadnie nasza wydajność, kreatywność, a nawet posuniemy się do zachowań nieuczciwych.

Pewnie teraz zapytasz: skoro motywacja zewnętrzna nie działa,
to w jaki sposób mogę motywować swój zespół?

Otóż kluczem jest odpowiednie nakręcanie motywacji wewnętrznej.
Czym jest motywacja wewnętrzna?
Motywacja wewnętrzna to potężna siła oparta nie na perspektywie zysku lecz na poczuciu celowości i sensu tego co robimy i do czego zmierzamy.

Coraz więcej badań nad  motywacją w pracy dowodzi, że najmocniejszą
i dominującą siłą napędową jest wewnętrzna motywacja.

MOTYWACJA oparta jest na zadowoleniu z tego, czym się zajmujemy oraz na poczuciu, że pracując nad danym projektem, czy zadaniem w pełni wykorzystujemy swoją kreatywność.

Jak możesz podkręcić wewnętrzną motywację? (wg Daniela Pinka)

Autonomia

Nie dawaj gotowych rozwiązań, zamiast nich zadaj pytanie: “Jak rozwiązałbyś ten problem”?

Większa wolność w realizowaniu planów sprawia, że pracownik staje się bardziej zaangażowany, a z pozoru nudne zadania urastają do tych ciekawszych.

Mistrzostwo oznacza ciągłe doskonalenie. Niezależnie od branży w jakiej pracujemy
i zawodu jaki uprawiamy– dążenie do mistrzostwa nas napędza.

Dążenie ku doskonałości jest drogą wydeptywaną małymi krokami - codziennie,
a nie w ciągu jednego dnia.

Cel, czyli nadrzędna idea, związana z naszymi wartościami
i światopoglądem. Celem w tym rozumieniu nie jest zadanie na liście do "odhaczenia".

Daniel Pink podaje przykład firm, które łączą biznes z pomaganiem biednym.

Podsumowując.

Każdy z nas posiada intuicję odnośnie tego w jaki sposób należy motywować siebie, swoich najbliższych i  pracowników.

Jednak najbardziej intuicyjny i “logiczny” system motywacyjny oparty o nagrodę i karę może przynieść więcej strat niż pożytku. Szczególnie w obszarze wymagającym kreatywności.

Tajemnica odpowiedniego motywowania tkwi w pobudzaniu wewnętrznej motywacji
i budowaniu poczucia celowości i sensu wykonywanych zadań. Wykonywanych dla nich samych, a nie w nadziei na otrzymanie nagrody czy też w obawie przed karą.

Poznaj narzędzia motywowania i utrzymywania zaangażowania pracowników. Dowiedz się więcej: https://berndson.pl/zarzadzanie/motywacja-i-zaangazowanie-w-zespole

Dobry manager umie zarządzać zmianą - wielki umie nią grać

Czy nam się to podoba, czy nie, żyjemy w świecie ciągłych zmian. Akceptując ten fakt, dołączamy do grona osób, które zyskują przewagę, szczególnie w świecie biznesu. Jest jednak jeszcze jeden krok, jaki można zrobić, by wejść na poziom niedostępny większości ludzi.

Zmiany dosięgają każdego człowieka i każdej organizacji. Jak to jest, że jedni na tym zyskują, osiągając nieprzeciętne rezultaty, gdy inni tylko walczą z pożarami? Często się dziś powtarza: "Zmień się lub zgiń." Firmy, które nie potrafią dostosować się do zmian na rynku, zostają w tyle. Nie są to jednak tylko zmiany technologiczne, bo technologię można kupić, problem nabiera szczególnej wagi, gdy to ludzie, którzy są duszą każdego przedsiębiorstwa stoją w miejscu, zamiast się rozwijać.

Na zmiany można czekać, można też je inicjować, wyprzedzając tych, którzy czekają.
Od tego momentu zaczyna się gra, której reguły zostały dawno ustalone, jednak to, jak zagramy, zależy już od nas samych. To jest tak, jak z grą w szachy, do której przystępuje dwóch zawodników, mających tyle samo figur, działających według tych samych zasad.
A jednak nie zawsze jest remis, niezależnie od tego, czy gracz zaczyna białymi, czy los dał mu czarne figury.

Szewski mat

Pierwszy ruch w partii szachów można wykonać tylko na dwa sposoby - pionem lub skoczkiem, który jest jedyną figurą, mogącą przeskakiwać nad innymi. Chociaż najdłuższa gra w szachy może sięgnąć nawet do 5949 ruchów, to istnieje coś takiego, jak "szewski mat", szybkie zakończenie gry, które często spotyka początkujących szachistów. Z pozycji startowej mamy osiem sposobów by dać mata w dwóch ruchach i 355 sposobów na mata w trzech ruchach.

Pierwszą reakcją na zmiany jest zawsze zaprzeczanie. Stykając się z nimi początkowo udajemy, że nic się nie dzieje i nas to nie dotyczy. Wtedy wykonujemy pierwszy ruch, który może prowadzić do mata, do wygranej w tej partii lub do remisu. Świadomość dynamiki procesu zmian daje nam na start przewagę nad tymi, którzy tylko reagują na zmiany, my zaś możemy ten proces kontrolować i ukierunkować.

Pułapka na managerów

Zaraz po pierwszym etapie dość szybko następuje drugi, najbardziej bolesny - etap oporu. Pracownicy otwarcie sprzeciwiają się wtedy zmianom, torpedując wszystkie pomysły na wyjście z chwilowego kryzysu. Jak ważne jest dla managera, by mieć tego świadomość, bo w reakcji na problemy, związane z oporem, on sam może łatwo popaść w pułapkę zaprzeczania i paraliżu efektywności, którego przyczyną jest niezdiagnozowany opór.

 

Tu rodzi się bardzo ważne pytanie - czy można się tego nauczyć? Podobny dylemat dotyczył świata szachów, dopóki nie rozstrzygnęła tego węgierska szachistka Judit Polgár. Zasłynęła ona tym, że pokonała arcymistrzów takich jak Garri Kasparow, Anatolij Karpow czy Boris Spasski. Nie stało się to jednak dzięki jej talentowi, tylko dzięki jej ojcu, który postanowił udowodnić, że „talenty się kształci, nie rodzi” i każdy może osiągnąć sukcesy
w dowolnej dziedzinie, pod warunkiem, że odpowiednio wcześnie zacznie być kształcony przez profesjonalistę. 

Zawsze jest kilka możliwości

Jest taka opowieść o arcymistrzu szachowym Rudolfie Spielmannie, którego spora tusza doprowadziła raz do nietypowego rozwiązania partii. Grając z kilkoma osobami na raz na jednej z szachownic przeprowadził efektowną kombinację z poświęceniem figury na h5. Jeden z obserwatorów zasugerował mu po grze, że mógł zagrać jeszcze ładniej, poświęcając hetmana na h7.  Spielmann tak mu odpowiedział - "Widziałem to, ale czy pan pamięta, jaka duża była ta szachownica? Do pola h7 trudno mi było sięgnąć."

Trzecim etapem zmiany jest eksperymentowanie i tu zawsze musimy pamiętać, iż to ludzie "grają", a nie reguły. To jest szczególnie ważne przy szkoleniach kadry managerskiej, by uczestnicy raczej łączyli swój naturalny potencjał z nową wiedzą i umiejętnościami, niż budowali wszystko od zera.

Anihilacja?

Mniej więcej do roku 1600 zwycięstwo w szachach można było osiągnąć eliminując wszystkie bierki przeciwnika, bez szukania mata. Była to tak zwana anihilacja. Później jednak nastąpiła zmiana reguł, bo uznano, że bardziej honorowe jest zwycięstwo matem. Przez jakiś czas jeszcze, anihilację uważano za połowiczne zwycięstwo, by w końcu pozostać przy macie.

Proces zmian może być trudny i bolesny, czego skutkiem mogą być ciche myśli o anihilacji "przeciwników" zmian, jednak to nie jest honorowe wyjście. Znajomość 4 faz zmian pozwala nie tylko kontrolować ten proces, ale też nadawać mu kierunek zgodny ze specyfiką organizacji. Mistrzowskie opanowanie reguł tej gry daje nieporównywalnie większe możliwości, a manager, który je nabędzie, może stać się królem efektywności, którego żaden przeciwnik nie pokona.

źródło: https://berndson.pl/zzm

Jeszcze nie wiesz, na co Cię stać w 2 szybkie minuty.

Zdarzyła Ci się kiedyś taka sytuacja?

Pracujesz na komputerze. Czas goni. Góra zadań rośnie, zamiast maleć.
I wtedy zaczyna się. Laptop zwalnia. Otwieranie każdej aplikacji trwa
w nieskończoność. Klikasz, a on „myśli” i „myśli”, zamiast działać. Doprowadza Cię to do szału. A potem się zawiesza i nic nie możesz zrobić. Restart pomaga tylko na chwilę. Zaczynasz myśleć o zmianie komputera.

Podobnie dzieje się człowiekiem przytłoczonym dużą liczbą zadań.
Ale jest na to prosta rada.

Pracujesz na wysokich obrotach. W pewnym momencie zaczynasz odczuwać przeciążenie. Zwalniasz. Coraz trudniej się skupić. Presja czasu rośnie, wraz z górą zadań. A Ty działasz jak w zwolnionym tempie. Czasem nam się coś takiego śni, gdy nawet nogi od podłoża nie możemy oderwać. Aż się zawieszasz, bo jest tego za wiele. „Restart” pomaga na chwilę, bo wiesz, że musisz wrócić do tej niekończącej się pracy. Zaczynasz myśleć o zmianie…

Co zmienić?

W przypadku laptopa, wystarczy zmienić procesor, dysk na szybszy
i dodać pamięci RAM. Jeśli to możliwe. Jeśli nie, kupić nowy sprzęt.
A w przypadku człowieka, który działa coraz wolniej, bo obciążenie rośnie?

W przypadku człowieka wystarczy zmienić system. System działania.
Nie jesteśmy w stanie dołożyć „pamięci” do naszego mózgu ani zmienić procesora na szybszy. Ale jesteśmy w stanie lepiej go wykorzystywać.

Prosta aktualizacja systemu człowieka.

Każdy producent oprogramowania co jakiś czas wypuszcza jego aktualizację. Programy bez aktualizacji nie zawierają nowych funkcji i są bardzo podatne na ataki. Da się na nich pracować, ale za jaką cenę?
A istniejące luki potrafią na zawsze uziemić system i komputer.

Człowiek bez aktualizacji swoich programów pozbawiony jest nowych, świetnych funkcji, ułatwiających pracę. I bardzo podatny na taki. Zmęczenia. Frustracji. Niepochamowanej złości. Aż system padnie.

Mam dla Ciebie prostą poprawkę do Twojego programu działań.
To zasada 2 minut, propagowana przez Davida Allena w jego książce Getting Things Done. Polega ona na tym, że nigdy nie odkładasz spraw, których wykonanie zajmie mniej, niż 2 minuty.

Góra zadań rośnie tylko wtedy, gdy odkładamy coś na później.
Większość tych spraw możemy zamknąć w czasie krótszym niż 2 minuty.
Kiedy jednak odłożymy je na później, straszą swoją liczbą.

Często jest tak, że mamy 5-10 minut między spotkaniami czy zadaniami. W tym czasie swoją górę spraw może pomniejszyć o kilka elementów.
Może nawet nie wiesz, ile jesteś w stanie dokonać w 2 minuty. Po każdym zamkniętym zadaniu pojawia się satysfakcja. Pomyśl, gdyby zamienić codzienną frustrację w odpalaną co 2 minuty satysfakcję, to jak by Ci się pracowało?

Wiem, to tylko mała aktualizacja systemu pracy. Ale efekt Cię zaskoczy. Jeśli chcesz coś zmienić w nadchodzącym roku, to może zamiast „wielkich postanowień” zacznij robić coś małego – będzie Ci łatwiej. Skoro może być lepiej, to czemu z tego nie skorzystać?

Adam Muszak
Trener BERNDSON

Dlaczego sen jest ważny?

Przesypiamy jedną trzecią naszego życia. Dlaczego sen jest tak ważny dla naszego mózgu? Kiedy niedosypiasz twój mózg przypomina gęstą dżunglę, by przedostać się do ścieżek myślowych musisz zaopatrzyć się w maczetę. Kiedy mózg jest wypoczęty wygląda jak park. Ścieżki są czyste, drzewa rosną na swoim miejscu i możesz śmiało patrzeć przed siebie.

Dlaczego tak się dzieje?

Mózg jako jedyny organ ludzkiego organizmu nie jest podłączony do układu limfatycznego odpowiedzialnego za oczyszczanie z toksyn, co nie oznacza, że nie produkuje szkodliwych substancji. Toksyczne odpady powstają na skutek rozpadu rozległej gamy neuroprzekaźników. Nawet produkcja energii wiąże się z “zatruwaniem” mózgu. Musi zatem istnieć analogiczny do limfatycznego układ odpowiedzialny za oczyszczanie tego organu.

W tym miejscu warto przywołać badania dra Jeffa Iliffa, który zajrzał do mózgu żywej myszy. Za pomocą rezonansu magnetycznego stworzył trójwymiarowy model naczyń krwionośnych odżywiających mózg. Następnie obserwował jak zachowuje się płyn mózgowo-rdzeniowy. Okazało się, że przepływa on po powierzchni dużych naczyń. Dzięki wykorzystaniu jednego układu naczyń zamiast dwóch pozostaje więcej miejsca na neurony. Układ taki nazywany jest układem glimfatycznym, ponieważ pełni rolę układu limfatycznego, ale niejako zarządzają nim komórki glejowe. Istnieje jednak pewien problem. Kiedy mysz była aktywna płyn mózgowo-rdzeniowy nie chciał penetrować przestrzeni między komórkami. Do czasu. Gdy mysz zasnęła natychmiast zwiększyła się przestrzeń między komórkami, co umożliwiło przedostanie się oczyszczającego płynu. Zatem, nasz mózg jest w stanie efektywnie się oczyszczać tylko, wtedy, gdy śpimy. To dlatego po dobrze przespanej nocy potrafisz myśleć klarownie i szybko.

Według badań podczas snu możliwa jest nawet pewna forma uczenia się i podejmowania decyzji. Mózg usuwa ślady aktywności, które uważa za błahe, by zwiększyć przestrzeń dla kwestii istotnych. Ponadto niektórzy z badaczy sugerują, że ułatwiony zostaje proces abstrahowania i generalizowania, co pozwala na odświeżenie ścieżek myślowych i dostrzeżenie niezauważanych wcześniej związków. Friedrich Kekulé, odkrywca pierścieniowej budowy benzenu, bodaj właśnie w podczas snu znalazł rozwiązanie, które przyniosło mu nagrodę Nobla oraz zapewniło światową sławę.

Nie bez znaczenia pozostaje wpływ snu na poziom zadowolenia w ciągu dnia- naukowcy udowodnili, że osoba niewyspana jest o około 60% bardziej podatna na odbiór negatywnych przekazów, na wybuchy złości oraz impulsywność.

Pamiętajmy, że większość schorzeń neurologicznych powstaje w wyniku nagromadzenia odpadów komórkowych w tkankach mózgu. Kiedy śpimy mózg wykonuje ciężką pracę. Doceńmy ją i dbajmy o zdrowy sen.